Większość osób, których ta kwestia może dotyczyć, zapewne zetknęło się już z informacją o wprowadzeniu tzw. split payment (MPP). Póki co, jest ona wdrażana w testowej formie, a niektórych zaczynają już dosięgać jej skutki. Zacznijmy jednak od wyjaśnienia pokrótce, czym jest split payment, czyli Mechanizm Podzielonej Płatności (MPP).

Co to jest MPP (split payment)?

Ujmując temat jak najprościej: jeżeli zdecydujemy się na dokonanie płatności wykorzystując to właśnie rozwiązanie, to nie wszystkie środki z opłacanej faktury trafią na rachunek jej wystawcy. VAT trafi na osobne konto powiązane z rachunkiem firmowym. Środki te są zamrażane i nie mogą być wykorzystywane w inny sposób niż regulowanie VAT opłacanych przez nas faktur bądź regulowania zobowiązań VAT wobec Urzędu Skarbowego. W momencie, kiedy stwierdzimy, że jednak chcielibyśmy skorzystać ze środków, które do nas należą występujemy o ich uwolnienie z rachunku VAT i przetransferowanie na nasz zwykły rachunek bankowy. Urząd skarbowy ma 60 dni na dokonanie czynności sprawdzających (bądź też ich niedokonywanie) i zwrócenie nam naszych środków. Dopiero wtedy środki te będą postawione w stan naszej dyspozycji.

Na czym polega Mechanizm Podzielonej Płatności?

Ma on zapobiegać wyłudzeniu środków z VAT oraz zmniejszyć ilość dłużników podatkowych. W jaki sposób? Środki zablokowane na rachunku nie mogą być dowolnie rozdysponowane. W związku z tym nie dojdzie do sytuacji, gdy przedsiębiorca wyda je w lekkomyślny sposób, natomiast w momencie konieczności rozliczenia się z Urzędem Skarbowym na jego rachunku nie będą znajdowały się żadne środki. W kwestii zaś wyłudzeń, sytuacja ma się podobnie i nie będzie już tak łatwe wybranie środków z np. upadającej firmy, które powinny być przeznaczone na płatność przyszłych podatków.

Mechanizm podzielonej płatności możliwy do stosowania jest już od 1 lipca 2018 roku. Jak zapewnia Ministerstwo Finansów, jest to rozwiązanie dobrowolne i może, ale nie musi być stosowane przez przedsiębiorców. Czy aby na pewno? No cóż, w pewnym sensie cały szereg przedsiębiorców i podmiotów może być zmuszony do zastosowania tego systemu. Dlaczego?

Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, w której poza “moją” działalnością (w którego to “mnie” może się wcielić dowolny przedsiębiorca), uczestniczy łańcuch powiązanych ze sobą przedsiębiorców świadczących dla siebie poszczególne usługi. W pewnym momencie otrzymuję wynagrodzenie za świadczenia na rzecz jednej z państwowych instytucji. I ona postanawia dokonać rozliczenia ze mną, właśnie za pomocą MPP. W ten sposób podatek VAT ląduje na moim osobnym “rachunku VAT” i oczywiście, zgodnie z przepisami, mogę złożyć wniosek o uwolnienie tych środków i za 60 dni powinny być one mi zwrócone. Cóż, problem jest tylko jeden… a właściwie kilka:

  1. Czas – mam faktury do opłacenia, z którymi nie mogę tyle czasu zwlekać i ich płatność zwykle jest tak zaplanowana, aby dokonała się tuż po otrzymaniu mojego wynagrodzenia.

  2. Czynności sprawdzające – tak lubiane przez wszystkich. I choć nie mam nic do ukrycia, a wszelką dokumentację prowadzę skrupulatnie, to jednak owe czynności pociągają za sobą konieczność dostarczania dokumentów, pisania wniosków i oświadczeń, na które, jako osoba aktywna i raczej nie cierpiąca na nadmiar czasu, nie zawsze mam ochotę i energię.

  3. Zwrot – nie zawsze musi po tych 60 dniach nastąpić. Wystarczy, że w trakcie czynności sprawdzających urzędnik zakwestionuje jakiś dokument, choćby za 100 zł i okaże się wówczas, że pozostanie mi wybór: podważać decyzję urzędnika i wchodzić w spór odwołując się do wyższych organów, bądź też uznać ją i złożyć odpowiednią korektę. Oczywiście, kwota ta niewiele zmienia i raczej w skali prowadzonej działalności jest niezauważalna. Wymaga natomiast zmiany deklaracji i wydłuża czas otrzymania zwrotu. Oczywiście o kolejne 60 dni. A co jeżeli po np. 50 dniach urzędnik dokona kolejnego sprawdzenia i znajdzie potrzebę korekty o kolejne 5 zł? Zgadnijcie? I mógłbym powiedzieć, że jest to tylko hipotetyczne rozważanie. No cóż – nie do końca… osobiście przez to przeszedłem.

Wróćmy jednak do wątku: czynności sprawdzające są mi zbędne, bo są kłopotliwe i nie gwarantują mi, że po 60 dniach otrzymam należny mi podatek VAT. W dodatku, po prostu nie mogę sobie pozwolić na tak długie czekanie. Z tego też powodu dużo wygodniej będzie mi jednak dokonać płatności za np. dokonanie przewozów dla współpracującej ze mną firmy, właśnie za pomocą split payment (MPP). Wtedy część tej płatności (oczywiście ta dotycząca VAT ujętego na fakturze) pomniejszy część mojego rachunku VAT, powodując uwolnienie środków i częściowy zwrot zgromadzonych na nim środków. A co zrobi przewoźnik w momencie kiedy będzie musiał zapłacić leasing za posiadane w swojej flocie samochody? Oczywiście MPP i łańcuszek idzie dalej.

Czy MPP jest dobrowolne?

Pozornie, częściowo tak, w praktyce niezupełnie. Zostajemy poniekąd “uwięzieni” w tym systemowym rozwiązaniu i “musimy” je powielać, niezależnie, czy nam się ono podoba, czy też nie.

Jak domniemam, takie też było założenie Ministerstwa Finansów, wprowadzające rozwiązanie w takiej właśnie formie: czyli dobrowolność, ale taka, która finalnie zmusi przedsiębiorców do jej stosowania. Ministerstwo, natomiast wciąż będzie mogło powiedzieć: “MPP jest dobrowolne. Nie trzeba go stosować. Robią to tylko Ci, którzy chcą”. I nie zrozumcie mnie źle: nie mówię, że to rozwiązanie jest złe. Osobiście je doceniam i jestem pod wrażeniem, że można tak elegancko i niezauważalnie wdrożyć pewne mechanizmy. Po prostu, równocześnie zwracam uwagę, że nie jest to dobrowolność!

Jaki jest cel wdrożenia MPP?

Jako osobie zwykle interesującej się różnymi rozwiązaniami finansowo-ekonomicznymi, ich skutkami oraz przyczynami wdrażania, przyszła mi od razu myśl: “jaki jest prawdziwy cel wdrożenia MPP?” Oczywiście, jako pierwsze na myśl przychodzi: zapobieganie wyłudzeniom podatkowym. Wiele działań ze strony organów państwowych zapobiegać ma właśnie tego typu oszustwom. Swego czasu były one niezwykle popularne, proste do przeprowadzenia, a konsekwencje finansowe z nich wynikające dotykały Państwo w ogromnej skali. Nie dziwi też, że postarano się temu procederowi zapobiec. Oczywiście, MPP mogło być kolejnym działaniem temu służącym.

Kolejną kwestią jest zapobieganie długom podatkowym wynikającym z VAT. No cóż, faktycznie wiele osób dość lekko podchodzi do kwestii regulowania zobowiązań i ich planowania. I nie mówię tu o jakiś celowych wyłudzeniach, a raczej o lekkim podejściu do pieniędzy, nie planowaniu przyszłych przepływów oraz braku myślenia przyczynowo-skutkowego. Prowadzi to do podejścia na zasadzie: “mam środki na rachunku i są to moje środki, mogę je więc wydać. I faktycznie, nikt tego zabronić nam nie może. Ale potem przychodzi 20 i 25-ty kolejnego miesiąca, albo co gorsze, przy rozliczeniach w formie kwartalnych, kwartału i trzeba uregulować płatności wynikające z podatku dochodowego oraz VAT. Tyle tylko, że tych środków już od dawna nie ma. Jeżeli, co nierzadko się zdarza, jakieś należne nam płatności się opóźnią, to robi się już problem. MPP może więc być formą zapobieżenia takiej sytuacji.

Z drugiej strony, nie jest to problem dotykający aż tak dużej ilości przedsiębiorców. Raczej nie słyszy się o “upadających z tego tytułu firmach”. Nie można też ubezwłasnowolniać przedsiębiorców. Jeżeli bylibyśmy w tym konsekwentni, to pierwszym krokiem powinno być zlikwidowanie rozliczania się z podatków w formie kwartalnej, “bo przecież przedsiębiorcy mogą przez to popaść w kłopoty”. Jeszcze bezpieczniej byłoby wprowadzić rozliczenie półmiesięczne. Czemu nie? Tu więc też pojawia się moja wątpliwość.

MPP a zamrożone środki na rachunkach VAT

W tym wszystkim niezauważalna, natomiast, wydaje się jedna dość istotna kwestia: co dzieje się ze środkami zamrożonymi na rachunkach VAT? Dlaczego to, w tym kontekście jest takie ważne? Ponieważ dysponować nimi nie możemy. Robić to będzie ktoś inny, a coś czuję, że w skali globalnej nie są to środki małe. Aby zobrazować co dzieje się ze zgromadzonymi w ten sposób środkami przedstawmy to sobie na liczbach. Oczywiście w modelu zastosuję uproszczenia, żeby pokazać jak najczytelniejsze kwoty.

W prowadzonej działalności

Przychód wynosi: 20.000 zł netto.

Koszty zaś: 10.000 zł netto.

Zakładamy, że płatności regulowane są 1-go dnia każdego miesiąca.

Do tych faktur doliczany będzie VAT w wysokości 23%.

Rozliczenie z US następuje kwartalnie.

W klasycznym rozliczeniu wyglądałoby to następująco

Całość faktury, czyli: 20.000 zł + 4.600 zł VAT trafiało na mój rachunek bankowy. Z mojego rachunku zaś ubywało: 10.000 zł + 2.300 zł VAT. W opracowaniu tym pominiemy pierwszą część płatności a skupimy się na tym, co dzieje się z drugą jej częścią, czyli VAT.

Na początku miesiąca każdego kwartału, na moim rachunku bankowym zostaje, więc z tego tytułu: 2.300 zł którymi mogę swobodnie gospodarować do czasu rozliczenia z urzędem i w dalszym ciągu inwestować w działalność. Jako, że jako formę rozliczenia z US wybrałem rozliczenie kwartalne, środki te nie są jeszcze po upływie tego miesiąca wpłacane na rzecz Urzędu Skarbowego. W drugim miesiącu, zostaje mi, więc kolejne 2.300 zł i mam już 4.600 zł. W trzecim kwota ta zwiększy się do 7.200 zł. Miesiąc ten jest miesiącem rozliczeniowym, w związku z czym oczywiście (dla uproszczenia przykładu zakładam rozliczenie z US pod koniec kwartału a nie 20-go dnia kolejnego miesiąca) rozbieżność ta nie ma wpływu na średnią sumę posiadanych środków, a jedynie w inny sposób rozkłada je w czasie. Po jego upływie środki wpłacam na rzecz urzędu Skarbowego i proces ten powtarza się w każdym kolejnym kwartale.

Jak by się natomiast miała ta sama sytuacja w przypadku stosowania MPP?

Pierwszego miesiąca na nasz rachunek trafia te same 20.000 zł + 4.600 VAT. Tym razem jednak tymi 4.600 zł nie mogę już swobodnie gospodarować, a trafiają one na osobny rachunek bankowy. Dokonując płatności, na rzecz kontrahentów, za 10.000 zł netto, również mogę skorzystać z MPP, zmniejszając przechowywaną na tym, osobnym rachunku bankowym kwotę do 2.300 zł. Jest to, więc kwota mniejsza, ale wciąż poza możliwością jej wykorzystania w jakikolwiek sposób. W kolejnym miesiącu, na moim rachunku VAT zamrażane jest kolejne 2.300 zł. W kolejnym zamrożona kwota wynosi już: 7.200 zł. Oczywiście, zgodnie z informacjami na stronie MF mogę poprosić o zwrot tej kwoty. Jeżeli jednak nie robię tego co miesiąc, a jak w tym przypadku zdecydowałem się na ten krok po zakończeniu kwartału (ja np. osobiście większość działań wykonuję właśnie po kwartalnych rozliczeniach podatkowych), to okres oczekiwania na zwrot wyniesie 60 dni.

W tym czasie dojdą dalsze, zamrażane kwoty (które nie będą już objęte zwrotem). Ich suma w przypadku otrzymania przelewu z US (jeżeli z jakiś powodów termin nie ulegnie zmianie na skutek czynności sprawdzających) będzie już stanowiła 11.800 zł. Jeżeli to sobie przeliczymy okazuje się, że w ten sposób na naszym rachunku VAT, w tym konkretnie przypadku uwięzione było średniomiesięcznie: 5.900 zł. To oznacza, że przypadku niestosowania MPP na naszym rachunku w każdym miesiącu mieliśmy do dyspozycji średnio 5.900 zł. W tym przypadku te środki pozostają w posiadaniu banku. Ciężko, więc z takiej sytuacji być szczęśliwym.

Kwoty, które przedstawiłem pokazują działania raczej mniejszych przedsiębiorców. Niektórzy bardziej rozwinięci przedsiębiorcy, choć wciąż nie giganci a jednoosobowe działalności operują kwotami wielokrotnie przewyższającymi te powyżej przeze mnie ukazane. Wielu spośród moich znajomych osiąga dochód w ponad 10-cio krotnie wyższych kwotach. Co oznacza, że efekt jest dla nich 10-krotnie bardziej odczuwalny.

O jakich więc kwotach mówimy?

To ciężko oszacować, ale przyjmijmy wariant powyższy i póki co pomińmy wszelkie konglomeraty i spółki. Powiedzmy sobie tylko o małych przedsiębiorcach zarabiających na życie poprzez prowadzenie własnej działalności. Tych mamy w 2018 roku ok., 3 milionów. Jeżeli każdy z nich przez okres 12-tu miesięcy przechowywane miałby na swoim rachunku VAT środki w wysokości 5.900 zł, średnio-miesięcznie, to przez cały rok dałoby to nam sumę: 212,4 mld zł! I są to środki, które przechowuje bank. Oczywiście od tych środków otrzymujemy, zgodnie z informacjami tłumaczącymi mechanizm split payment (MPP), oprocentowanie zgodne z prowadzonym rachunkiem.

No to sprawdzam. Aktualne oprocentowanie mojego rachunku to: 0%. Równocześnie przy okazji sprawdzania tabeli oprocentowania otrzymałem wiadomość o oprocentowaniu linii na rachunku na kwotę równych: 10,00%. Oznacza to, że przy przyjęciu powyższych założeń jest to zysk, a równocześnie dla małych przedsiębiorców: strata, w wysokości ok. 21 mld zł! Przez moment zastanawiałem się nawet, czy Urzędy Skarbowe tymi zamrożonymi na skutek MPP środkami mogłyby dysponować, czy byłby to po prostu taki piękny prezent dla banków? Niestety, żadnych informacji nie znalazłem. Przy kwotach tej wielkości (a do tego załóżmy, że większe firmy wygenerowałyby kolejne 20 mld zł rocznego “zysku” dla banku), jestem gotów podejrzewać wszelkie możliwości. Jednak wnioski pozostawiam do wyciągnięcia indywidualnie.

Czy MPP jest dobrym rozwiązaniem?

Wprowadzenie Mechanizmu Podzielonej Płatności (MPP) jest rozwiązaniem ciekawym i zapobiegającym wyłudzeniom oraz pomagającym osobom niegospodarnym. Czy jest to jednak jedyny ich skutek? Jak widać niekoniecznie! Pociąga to za sobą przetrzymywanie na rachunkach bankowych miliardów, a prawdopodobnie setek miliardów, bądź nawet więcej, złotych. Zwykle nieoprocentowanych, bądź w najlepszym przypadku symbolicznie oprocentowanych, także stanowiących źródło niemalże darmowego finansowania banków. Oczywiście stosowanie MPP jest dobrowolne. Niemniej jak pokazałem powyżej, wystarczy uruchomić pewne subtelne i eleganckie mechanizmy (a wiem, że to już w niektórych branżach ma miejsce), żeby wywołać lawinę. Oczywiście lawinę stosowania MPP przez niemal każdego przedsiębiorcę i każde przedsiębiorstwo. To zaś pociągnie za sobą konsekwencje ujęte w powyższym akapicie.

Zapraszam również do zapoznania się z informacjami o MPP na stronie rządowej temu poświęconej oraz oczywiście własnej analizie tego rozwiązania.

Paweł S.

Lion’s Legal